Jakarta i wybory
niedziela, czerwca 20, 2010
Lądujemy w Jakarcie.
Na początek oficjalne rozpoczęcie wspólnej wyprawy, czyli degustacja dań lokalnych oraz przybyłych z Polski. W tym chleb rękami Maminka upieczony :) i absolutnie swojska kiełbasa przygotowana przez Tatę :))
Zwiedzamy miasto. Nowa industrialna część prezentuje się dobrze, jest sprawnie funkcjonujący system komunikacji autobusowej - w osobnych korytarzach - oraz kolej miejska.
Stara część miasta wygląda zdecydowanie gorzej:
Ku uciesze wszystkich rzadko podróżujących udało mi się uwiecznić pociąg z pasażerami na dachu:
W sumie w ogóle by nas tu nie było, gdyby nie wybory prezydenckie. Obywatelski obowiązek nie pozwala nam ich po prostu zignorować.Mamy do nich jeszcze 2 dni więc decydujemy się na ucieczkę do Bogoru - miasta pod stolicą słynącego z pięknych ogrodów botanicznych na światowym poziomie. Stwierdzenie to było MOCNO przesadzone. Ogród jak ogród, a dookoła brud, smród i wszechobecne śmieci, i niestety zdjęcia szlag trafił... a może stety :)
Za to w Ambasadzie Polski czekało nas bardzo sympatyczne przyjęcie, kawa, herbata, pogawędka. Miło tak pobyć wśród swoich po kilku miesiącach tułaczki :)
Na początek oficjalne rozpoczęcie wspólnej wyprawy, czyli degustacja dań lokalnych oraz przybyłych z Polski. W tym chleb rękami Maminka upieczony :) i absolutnie swojska kiełbasa przygotowana przez Tatę :))
Zwiedzamy miasto. Nowa industrialna część prezentuje się dobrze, jest sprawnie funkcjonujący system komunikacji autobusowej - w osobnych korytarzach - oraz kolej miejska.
Stara część miasta wygląda zdecydowanie gorzej:
Ku uciesze wszystkich rzadko podróżujących udało mi się uwiecznić pociąg z pasażerami na dachu:
W sumie w ogóle by nas tu nie było, gdyby nie wybory prezydenckie. Obywatelski obowiązek nie pozwala nam ich po prostu zignorować.Mamy do nich jeszcze 2 dni więc decydujemy się na ucieczkę do Bogoru - miasta pod stolicą słynącego z pięknych ogrodów botanicznych na światowym poziomie. Stwierdzenie to było MOCNO przesadzone. Ogród jak ogród, a dookoła brud, smród i wszechobecne śmieci, i niestety zdjęcia szlag trafił... a może stety :)
Za to w Ambasadzie Polski czekało nas bardzo sympatyczne przyjęcie, kawa, herbata, pogawędka. Miło tak pobyć wśród swoich po kilku miesiącach tułaczki :)
Prześlij komentarz