Ślady Chopina w Malezji
niedziela, czerwca 13, 2010
W Georgetown poznaję przesympatyczną Francuzkę, która również czasowo podróżuje sama. Wybieramy się razem do Francuskiego Centrum Szerzenia Kultury (czy jakoś tam...) na koncert Chopinowski zorganizowany z okazji otwarcia wystawy o Chopinie. A to wszystko oczywiście z powodu roku Chopinowskiego :) I cóż, musiałam koleżankę wyedukować, że Chopin był Polakiem, że jego muzyka oparta jest na motywach polskiej muzyki ludowej, że Polonez to polski taniec narodowy, że Chopin urodził się i wychował w Polsce, że jego nauczyciel Żywny to też Polak, etc.
Zapoznane w Centrum towarzystwo żartobliwie podjęło ze mną dyskusję na temat pochodzenia Chopina, ale tylko żartem :) Ewidentnie Francuzi zazdroszczą nam Chopina :) Fotografie z wystawy wszak ukazywały dom Chopina w Warszawie, jego szkołę, Żelazową Wolę etc.
Szkoda tylko, że nie wiedziałam wcześniej i nie potrenowałabym, bo miałam okazję zagrać koncert. No cóż... następnym razem :) Grały za to dzieci z okolicznych szkół muzycznych. I było naprawdę sympatycznie. Taka mnie nostalgia za Polską chwyciła...
Ponieważ to już ostatnia historia z Malezji, podzielę się z Wami jeszcze spostrzeżeniami zaczerpniętymi od Waya, które to spostrzeżenia pochodzą od licznych Wayowych biznesowych współpracowników z Azji. Otóż fakty mówią, że Malezja, mimo że sama się przedstawia jako kraj Muzułmański jest wielonarodowościowa. Malajowie stanowią bowiem tylko 65% społeczeństwa, 26% to Chińczycy, a 8% Hindusi. Zasłyszane opinie podają, że w takiej samej kolejności przedstawia się "ważność" poszczególnych grup narodowościowych.
Inaczej jest w wielonarodowościowym Państwie Singapur (o którym więcej w kolejnym poście). Tam na szczycie drabiny społecznej są Chińczycy, potem Hindusi i dopiero za nimi Malajowie. Dlaczego? Otóż Malajowie są uznawani w Singapurze na nację nazwijmy to "nieskorą do wysiłku i pracy". Takie też na mnie robili wrażenie podczas mojej podróży po Malezji. Bynajmniej brakuje im przy tym czaru, jaki mają Hiszpanie ze swoją "Manianą" i Włosi ze swoim umiłowaniem do spotkań towarzyskich przy kawie, jedzeniu i mówieniu o niczym :). Wśród Malajów króluje też otyłość, tak mężczyzn jak i kobiet. Zjawisko to rzadkie jest natomiast wśród Hindusów i Chińczyków.
Zapoznane w Centrum towarzystwo żartobliwie podjęło ze mną dyskusję na temat pochodzenia Chopina, ale tylko żartem :) Ewidentnie Francuzi zazdroszczą nam Chopina :) Fotografie z wystawy wszak ukazywały dom Chopina w Warszawie, jego szkołę, Żelazową Wolę etc.
Szkoda tylko, że nie wiedziałam wcześniej i nie potrenowałabym, bo miałam okazję zagrać koncert. No cóż... następnym razem :) Grały za to dzieci z okolicznych szkół muzycznych. I było naprawdę sympatycznie. Taka mnie nostalgia za Polską chwyciła...
Ponieważ to już ostatnia historia z Malezji, podzielę się z Wami jeszcze spostrzeżeniami zaczerpniętymi od Waya, które to spostrzeżenia pochodzą od licznych Wayowych biznesowych współpracowników z Azji. Otóż fakty mówią, że Malezja, mimo że sama się przedstawia jako kraj Muzułmański jest wielonarodowościowa. Malajowie stanowią bowiem tylko 65% społeczeństwa, 26% to Chińczycy, a 8% Hindusi. Zasłyszane opinie podają, że w takiej samej kolejności przedstawia się "ważność" poszczególnych grup narodowościowych.
Inaczej jest w wielonarodowościowym Państwie Singapur (o którym więcej w kolejnym poście). Tam na szczycie drabiny społecznej są Chińczycy, potem Hindusi i dopiero za nimi Malajowie. Dlaczego? Otóż Malajowie są uznawani w Singapurze na nację nazwijmy to "nieskorą do wysiłku i pracy". Takie też na mnie robili wrażenie podczas mojej podróży po Malezji. Bynajmniej brakuje im przy tym czaru, jaki mają Hiszpanie ze swoją "Manianą" i Włosi ze swoim umiłowaniem do spotkań towarzyskich przy kawie, jedzeniu i mówieniu o niczym :). Wśród Malajów króluje też otyłość, tak mężczyzn jak i kobiet. Zjawisko to rzadkie jest natomiast wśród Hindusów i Chińczyków.
Prześlij komentarz