Docieramy na nasza rajska plaze

Udajac sie jeszcze dalej kolejna lodzia docieramy na wyspe Koh Mak. Zostawiam mame z bagazami, biore mape w reke i udaje sie pieszo na obchod wyspy w poszukiwaniu cichej plazy z milymi chatkami. Zadanie nielatwe do wykonania, bo zar leje sie z nieba, wyspa gorzysta, wiec nawet wspinac sie musze. Ale oczywiscie nie ma to jak cos samej znalezc :) Po drodze kilka nieciekawych osrodkow, wedruje dalej. Woda sie skonczyla, wedruje dalej... ledwo dysze, wedruje dalej... az nagle przed mymi oczami ukazuje sie klimatyzowana informacja turystyczna. Ufff...  nie ma to jak znalezc cos samej :) Bardzo mily pan dzwoni do wlasciciela cudnych chatek na ponoc cudnej plazy, aby po mnie przyjechal. No nie wiem... na zdjeciach chatki nie wygladaja najlepiej... Ale co robic siadam za wlascicielem na skuterze i mkniemy! Na najsliczniejsza, jak sie pozniej okazalo, plaze na wyspie. Mieszkamy na samym brzegu szumiacego morza. Zajadamy sie owocami (tymi z morza tez), bujamy w hamakach, czytamy, nie robimy prawie nic ...






Posted by Picasa
Etykiety: | edit post
3 Responses
  1. Unknown Says:

    No proszę po kilku dniach milczenia taki miły sercu widok. Dwie wspaniale odpoczywające dziewczyny . Trzymać proszę tak dalej.
    Wojtek


  2. Unknown Says:

    Oj Dobrusia, Dobrusia, Ty to masz jednak "problemy" :)) Prawie jak nasze w trochę mniej barwnej rzeczywistości... :)

    Pozdrowienia od pana Tadeusza - jestem dziś po kolejnych zajęciach :)


    3majcie się i czekamy na więcej news'ów

    Tomek


  3. Ech, zazdrość zżera... Niewolnicy korporacji pozdrawiają :)


Prześlij komentarz