Delta Mekongu i nowe smaki

Po krotkiej chorobie i roznych przeprawach w Kambodzy mam jedno pragnienie: niech mi ktos cos zorganizuje! Na przyklad wycieczke w Delte Mekongu :).Tym razem idziemy na latwizne, czyli odwiedzamy liczne biura podrozy w Sajgonie i jak przystalo na bialych turystow ladujemy sie do klimatyzowanego autobusu. Ufff... przez kolejne dwa dni nie musze sie niczym zajmowac poza oddychaniem i ogladaniem krajobrazow. Daja transport, papu, nocleg. Place to wymagam :)

Delta nie jest jednak tak malownicza i niezwykla jak mi sie wydawalo. Jest ladnie, ale bez ochow i achow. Moze gdyby sie tam wybrac na motorach, mozna by ten teren bardziej dokladnie eksplorowac i wtedy poczuc wiecej z jego kimatu. Niemniej wprawne oko swiezo upieczonej "pani fotograf" wylapalo kilka naprawde malowniczych scen.

W Delcie poznajemy tez nowe smaki: herbata z miodem i swieza pomarancza, cukierki kokosowe i bananowe. Przygladamy sie procesowi ich produkcji oraz produkcji papieru ryzowego (na sajgonki).

Kilka spojrzen na Delte i handel uliczny (chcialam powiedziec rzeczny ):
Mnie niezmiennie najbardziej fascynuja ludzie:








































































































Delta Mekongu jest spichlerzem Wietnamu i nie tylko. To tu uprawia sie mase owocow, warzyw, ryzu.Odwiedzamy lokalne targowiska, aby nacieszyc oczy tymi roznosciami i chlonac obfitosc tego kraju w zdrowa, swieza zywnosc:

Wieczor w Can Tho byl uroczy. Najpierw dlugi spacer nad brzeg Mekongu. Wciaz mamy problem z przechodzeniem przez ulice. Kiedy tak bezradne stalysmy na pasach, bojac sie postawic chocby stope na jezdni, jeden z rowerzystow zsiadl ze swojego wehikulu i zatarasowal nim droge tak, aby nas oslonic i przeprowadzic na druga strone. Pozdrowilismy sie, pan wsiadl na rower i pojechal dalej. Tak po prostu. Duzo zyczliwiosci maja w sobie Wietnamczycy.To nie jedyny przypadek :)
Bulwaru strzeze niesmiertelny wujaszek Ho, a w parku podaja najlepsze nalesniki, jakie w zyciu jadlam. Z masa swiezych, zielonych lisci, ktorych nigdzie poza Wietnamem jeszcze nie spotkalam.

Etykiety: | edit post
1 Response
  1. Wera Says:

    Doskonaly blog i zdjecia! Czyta sie z wielka przyjemnoscia! Czekam na wiecej!


Prześlij komentarz