Nie ma lekko

Lekko nie bylo z prysznicem. Port w pelnym tego slowa znaczeniu byl tylko na Phuket. Lajba co prawda wyplynela z pelnymi zbiornikami, ale to bylo na tyle, by cos ugotowac pozmywac i odrobine sie wieczorem przeplukac. Staralismy sie wiec wyszukiwac prysznice na kolejnych wyspach. Raz nam sie naprawde trafilo!

Cala zaloga na poklad! (to akurat wyszlo nam bez komendy, na spontana...:) Prysznic leje z nieba! Hurraa!!!
Kto ma zel pod prysznic?
Tylko nie dotykac want! (byla akurat burza, ale my tacy spragnieni slodkiej wody...)

Wrocilismy na Phuket. O zgrozo! Pamietacie moje "ulubione" miejsce: Patong Beach. No nie! Trzeba to bedzie przehandlowac!

- Dobra chlopaki, skoro Wy naprawde musicie na Patong i na skutery to obiecajcie, ze jedna noc zostaniemy totalnie "na dziko", gdzies...
- Ale przeciez my codziennie jestesmy "na dziko" - No nawet nie rozumieja co to znaczy na dziko...
- Nie pamietam, abysmy choc raz cumowali na dziko
- Jak to! Przeciez codziennie spimy na kotwicy! Nie zauwazylas, ze nie ma portow, ze plywamy na brzeg pontonem?
- Owszem, ale jesli w oddali widac swiatla to to w moim rozumieniu NIE jest "na dziko".
- Aha... (osiagnac w rozmowie tzw. "Efekt Aha" to sukces! Przy czym termin "Efekt Aha" zapozyczylam od Dr Czarnego z SGH :)

Obiecali! Co mieli zrobic, jak Blondyna prosi i jeszcze im sesje foto na skuterach robi :)


Dalej plyniemy juz "na dziko". Nareszcie cisza i spokoj. Spokoj pozorny, bo wieje jak cholera! I jak tu obiad ugotowac? :)

Jest! Nareszcie zrzucamy kotwice tam, gdzie oprocz nas nie ma nikogo...

Etykiety: | edit post
0 Responses

Prześlij komentarz