Georgetown na Penang

Brrr... w końcu zrobiło mi się zimno w krainie herbaty i zapragnęłam udać się do nadmorskiego ciepełka. Wsiadam więc w autobus i jadę na zachwalany przez wszystkich Penang - wyspa w północno zachodniej części Malezji. Na Penang głównym i najsłynniejszym miastem jest Georgetown i tam się zatrzymuję na kolejnych kilka dni, aby skończyć kurację antyrobakową... Pierwsze dni spędzam głównie w hostelu na czytaniu książki i wmuszaniu w siebie posiłków. Walka z tęgoryjcem zupełnie odebrała mi apetyt, smak i siły na cokolwiek. Na szczęście Steven King napisał ciekawą książkę "The green mile" :)

W przypływie nieznacznych ilości energii idę powłóczyć się po mieście. A jest pięknie i różnorodnie. Chinatown, w którym mieszkam przylega do Little India, czyli dzielnicy hinduskiej, są też meczety i Muzułmanie. Wszystkie grupy wyznaniowe Malezji żyjące obok siebie. Ciekawie dzięki temu wygląda to kolonialne miasto. Zobaczcie sami:




















































































































































































































































































Etykiety: | edit post
0 Responses

Prześlij komentarz