Zalać robaka

W Tanah Rata okazało się, że mam pasażera na gapę o niewdzięcznej nazwie tęgoryjec dwunastnicy.... brrr...
A wygląda to tak jak na zdjęciu obok i ma do 2,5cm długości, siedzi w dwunastnicy i wyjada to, co ja jem najlepszego i przy tym moje czerwone krwinki... A ja się dziwiłam, że tak mi kondycja spada, nie wiedzieć czemu... a tu taki pasażer się przypałętał... :(

Nadmienię jeszcze, że malezyjska służba zdrowia działa doskonale. Przyszłam sobie do szpitala, poprosiłam o wizytę u lekarza, pokazałam paszport, zapłaciłam równowartość 16zł (jako cudzoziemiec, bo lokalesi płacili 1zł).  Dostałam numerek (taki jak u nas na poczcie). Numerek wezwał mnie najpierw do pani pielęgniarki, która zmierzyła mi ciśnienie i gorączkę. Po dalszej chwili oczekiwania numerek wezwał mnie do Pani Doktor, która przepisała mi różne badania, w tym roentgen jamy brzusznej. Dalej numerek wzywał mnie po kolei na różne badania. Z wynikami badań (po ok półtorej godzinie i po znakomitym śniadanku w szpitalnej stołówce) stawiłam się ponownie u Pani Doktor. Zapadł werdykt, że mam tęgoryjca. Dostałam receptę do szpitalnej apteki, w której znów mój numerek wezwał mnie na odebranie leków - wyliczona liczba sztuk na całą kurację. Leki oczywiście w cenie tych 16zł, badania też. OK, za śniadanie musiałam zapłacić - mogliby jeszcze to poprawić :) Polską służbę zdrowia dobiję jeszcze tym, że wszyscy pracownicy szpitala mówili po angielsku w stopniu umozliwiającym swobodną komunikację! I to nie był prywatny szpital...
Etykiety: | edit post
0 Responses

Prześlij komentarz