Surdej Kambodza

Czyli Witaj Kambodzo!

Zaczelo sie od razu przygodami. Najpierw troche sie zagapilysmy i nie wyrobilysmy wizy on-line, a nie chce nam sie siedziec na wyspach kolejnych 3 dni roboczych, czyli w sumie 5... Zatem postanawiamy zaplacic  po 5 $ wiecej na granicy. Jedziemy. Zaczyna sie od tak zwanego przegladu zdrowia za co trzeba zaplacic po 2zl. Nastepnie okienko wizowe, wypelniamy karteczki, dodajemy zdjecie, a urzednik prosi po 40$ od osoby. Dobrze, ze juz o takich aferach na roznych blogach poczytalam. Zatem: "Ale jak to? To powinno kosztowac po 20$ za osobe". Panowie zapraszaja nas na negocjacje do pokoju (przy okienku przeciez wszyscy widza i slysza...) Dyskusja dluga, skonczylo sie na 25$ na osobe. Czyli po 5 wzieli w lape. Trudno, witaj Kambodzo...

Dalej juz coraz latwiej: tania taxi, hotel za 3$ za pokoj i obiad za 1$ za dwie osoby :) A to dlatego ze zatrzymujemy sie w Krong Koh Kong, czyli tam, gdzie malo kto zaglada, bo wszyscy jada od razu do Phnom Penh. No i warto nie tylko ze wzgledu na ceny.
Nastepnego dnia wyprawiamy sie bowiem lodzia z wlascicielem naszego hostelu  na wycieczke, w gore slonej rzeki, wglab dzungli. Tam gdzie slodka rzeka wpada do slonej rzeki, a laczy je kilkuprogowy wodospad. Byl ktos moze nad Krka w Chorwacji? Cos takiego tylko w dzungli i oprocz nas nie ma wiecej nikogo. NIKOGO!
Tutejsza dzungla ta jest jedna z dwoch w Azji, ktore lacza gory z morzem. Druga jest w Birmie. A ta tu ciagnie sie od Gor Kardamonowych, ktore majacza na horyzoncie:



Dobijamy do wodospadu. Chlup do wody i obiadek - krewetki i kalmary z ogniska - mniam!

Spacer w 40 stopniowym upale dal sie wszystkim we znaki, ale cel wart byl wysilku - wskakujemy do bardzo glebokiej rzeki. Plyniemy pod sam wodospad! Woda delikatnie orzezwiajaca. Ciut chlodniejsza tylko od ciala... Czuje sie jak Pocahontas :) To byl najlepszy prysznic w moim zyciu! I najdluzszy :) (pod wodospadem niestety nie mialam aparatu :).

Skamieliny:

Drzewo duchow
Dzis mam natchnienie, wiec troche jeszcze poczytacie :) O rzece. Slona rzeka to wlasciwie jakby morze wchodzace waskim jezorem w lad. Na jego dnie spoczywa przepiekny bialy piasek. Tenze bialy piasek jest regularnie wydobywany z dna i ladowany na statek. Maja nawet maszynerie do odsaczania wody. Ogromne statki eksportuja piasek bezposrednio do Singapuru. Kambodza dzieli sie zatem swoimi bogactwami. Tylko jakim kosztem.... W wyniku zbyt intyensywnego wydobycia w rzece-morzu wyginely prawie wszystkie ryby, a bylo ich wiele i bardzo kolorowe.


Co jeszcze: Wodospad, w ktorym sie kapalysmy za jakies 5 lat przestanie istniec, gdyz tuz nad nim zaczyna sie budowa tamy i elektrowni. Czyli wszystko zostanie zalane... Buuuu buuu buuuuuuu
Bedzie za to prad... Spieszcie sie, aby zakosztowac tej niezwyklej kapieli!

Dalej o postepie cywilizacyjnym: znad wodospadu wracac mielismy sciezka trekingowa przez dzungle. Sciezka nagle w polowie dlugosci przerodzila sie (nawet ku zaskoczeniu naszego przewodnika) w szeroki trakt. Ach ta cywilizacja...


A nak wyglada port w Krong Koh Por:
Etykiety: | edit post
1 Response
  1. Unknown Says:

    No proszę, zagapiłem się nieco i przez jakiś czas nie zaglądałem na bloga, a tymczasem taka duża porcja wiadomości się pojawiła.
    ... jakże się ciepło robi, kiedy w środku Polskiej zimy można spojrzeć na te niesamowite słoneczne zdjęcia. Rodzą się we mnie mnie dwa uczucia... niesamowite rozmarzenie... odległy, egzotyczny świat, pełen prostoty i inności... oraz tęsknota... za byciem tam ;-)
    Umieszczaj jak najwięcej zdjęć i pisz... chociaż na chwilę można się przenieść w inną czasoprzestrzeń ;-)


Prześlij komentarz