Hej rybacy!

Rano przy sniadaniu, na ktore sklada sie ulubiona zupa Pho Bo, tak okolo 8, obserwuje konczacych swoje polowy rybakow. Widok przepiekny z tarasu naszego hotelu. Wpadam zatem na pomysl, ze moglabym zrobic znakomita sesje fotograficzna o swicie, kiedy na plazy nie bedzie zupelnie nikogo, tylko ja i rybacy :). Nastepnego dnia ustawiam budzik na 5:30, ale budze sie chwile wczesniej, wygladam przez balkon na plaze. I o zgrozo! Czy to Marszalkowska? Z samotnego spaceru o wschodzie slonca nici, bo plaza jest zatloczona uprawiajacymi wszelkie sporty Wietnamczykami. O ktorej oni musieli wstac, aby o 5:20 juz byc w trakcie porannej gimnastyki! Teraz rozumiem dlaczego wszystko jest wczesnie zamykane, a zycie nocne raczej ograniczone :)
No coz, lepiej jeszcze troche pospac :)
Wracajac do ryb:
Rybakow na plazy odbieraja zony, pomagaja wyciagnac lodz na brzeg i zapakowac polowy na skuter. To rowniez zony pozniej te ryby, kraby i krewetki sprzedaja w ciagu dnia (o ile nie sa dostarczone bezposrednio do restauracji). Panowie rybacy w ciagu dnia naprawiaja sieci i swoje urocze lodzie.

Wieczorem juz tylko palce lizac :)

Etykiety: | edit post
0 Responses

Prześlij komentarz