Czekajac na Kapitana

Pierwsze zamieszanie w Europie z powodu pylu wulkanicznego trafilo sie nam akurat w tym tygodniu , gdy:

- Mama miala wracac do Polski przez (zamkniety) Amsterdam
- Robert mial przyleciec z Polski przez (zamkniety) Amsterdam
- Brat Kapitan mial przyleciec z Berlina przez Katar i Hongkong
- Reszta Zalogi miala przyleciec tez z Berlina, ale jakas inna trasa

Dodam jeszcze, ze Berlin byl rowniez zamkniety i chlopaki jadac tam z Wroclawia, nie wiedzieli czy w ogole wyleca...

Slowem: niepewnosci i zamieszania bylo, ze hoho! Odwolywac rejs, czy nie? Co dzien inna wersja... ba! co kilka godzin! A mial byc taki spokojny tydzien...

Ostatecznie Mama szczesliwie wyladowala i w Amsterdamie, i w Warszawie, Robert dolecial zgodnie z planem, Reszta Zalogi rowniez. Tylko kapitan spoznil sie 2 dni... I tak wielki fart, ze dolecial!

Na Kapitana czekalismy juz na Phuket.
A Phuket, jak dla mnie, nic ciekawego. Turysci z walizkami i hotele. I panienki i Lady Boys i umc umc umc przez cala noc. I drogo...
Kiedy Reszta Zalogi  wskakuje na "brum brum" skutery wodne, my wsiadamy na dwa kolka i "brum brum" jedziemy szukac ciszy :) Nareszcie razem!























Patong Beach - bardziej imprezowego osrodka na Phuket nie ma...












































A to juz kolejne plaze na poludnie:






















Lokalna stacja benzynowa...













































Etykiety: | edit post
1 Response
  1. Unknown Says:

    I tylko pomyśleć że za 3 dni będziemy w Azji razem Całuski


Prześlij komentarz