Dni mijaja leniwie...

Wyspy Pipi sa naprawde bajkowe.

Krecimy sie wiec tu i tam. Wskakujemy do wody jak tylko najdzie nas ochota. A na dnie czekaja kolejne bajkowe widoki - cudne rafy i kolorowe ryby. W przerwie kapania wcinamy mango i ananasy, i zupe curry z mleka kokosowego...
Jest strasznie goraco. jakies 40 stopni w cieniu. Pod pokladem bez wiatraczka przezyc trudno, zwlaszcza tym przy kuchni... Coz, chloniemy egzotyke tajskich wysp, powoli rozpuszczajac sie w upale...


































Przez caly rejs towarzysza nam gigantyczne meduzy. Oj bolalo blizsze spotkanie...
Taka ryba widzia....  bul bul bul...
Ta plaza istniala tylko podczas odplywu:



































Pod pokladem podwojnie goraco, a moze i potrojnie...
Panowie, moze jeszcze odrobine chili? :)
Etykiety: | edit post
0 Responses

Prześlij komentarz