I na nas juz czas...

I tak minęło kilka leniwych dni spędzonych w cieniu palm i bardzo ciepłej bynajmniej nie orzeźwiającej wodzie :) Wieczorne imprezy na Long Beach, piwko na plaży, długie nocne rozmowy na molo przy gęstej dżungli za plecami... Coż, sielsko anielsko... a czas mija szybko.

Najpierw wyjeżdża Way, a następnego dnia dziewczyny. W międzyczasie na wyspie pojawiają się Zuza i Przemek, z którymi odkrywam kolejną bajeczną plażę.

Czy wspominałam już, że w okolicach wysp Perhentian kręci się dużo rekinów? Tak wygląda rekin po złowieniu:






















A tak rekin na talerzu:






















A tak wygląda Lenka po dziabnięciu rekina, hihi:
















































































































Więcej do szczęścia niż litr soku z arbuza nie jest potrzebne :)



































Oczywiście w najlepszym towarzystwie...
Etykiety: | edit post
0 Responses

Prześlij komentarz