A ja zostaję sama...

I dobrze mi z tym :) Trochę smutno rozstawać się ekipą, ale chwila dla siebie też jest przyjemna. Przeprowadzam sięgłębiej w las, w poszukiwaniu ciszy. Mam dla siebie miły domek z łóżkiem z moskitierą i tarasem, na którym czytam wieczorami, dopóki nietoperze nie zaczynają mi wlatywać we włosy. brr... W nocy budzi mnie kilkukrotnie pewien gekon zamieszkujący daszek mojej chatki - jest to malutka beżowa jaszczurka wydająca niesamowicie głośne zawołanie: "Ge kooo.."

Najwspanialsze są śniadania na tarasie absolutnie świetnie prowadzonej przez właścicieli restauracji, na które udaję się po porannej jodze. Oto widok z "mojego" stolika:
























Dni mijają niespiesznie. Czytam i czytam, i leniuchuję. W zasadzie jest tak gorąco, że trzeba jakoś przetrwać do wieczora. Dostaję maile i SMSy z zapytaniem co teraz porabiam. Odpowiedź: siedzę i się pocę. I bynajmniej nie w saunie...

Dla udających się w podróż po Malezji polecam miejscówkę na mniejszej wyspie Perhentian przy Long Beach. Blisko imprezowej plaży, a jednocześnie trochę na uboczu wśród cienistych drzew. A cień na tej szerokości na duże znaczenie!

Bintang View Chalet
http://www.bintangview.com/



Etykiety: | edit post
0 Responses

Prześlij komentarz